Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Biblia i teologia Rzymski katolicyzm Chrzest niemowląt - analiza założeń
Error
There was an error while rendering the portlet.
Zaloguj


Zapomniałeś hasła?
Zaloguj


Zapomniałeś hasła?
 

Chrzest niemowląt - analiza założeń

— filed under:

Czy mogą istnieć przeszkody aby kogoś ochrzcić? Czy można być zbawionym dlatego, że ktoś inny za mnie uwierzył? Czy można porównywać chrześcijański chrzest do żydowskiego obrzezania?

W niniejszym opracowaniu chciałbym krótko przeanalizować fundamenty na jakich oparta jest doktryna o konieczności chrztu niemowląt. Kwestie drugorzędne odnośnie samej formy chrztu zostawiam czytelnikowi do samodzielnej analizy.

Czy mogą istnieć jakieś przeszkody aby udzielić komuś chrztu?

W całym sporze o chrzest niemowląt, to pytanie jest kluczowe. Jeśli bowiem można chrzcić każdego "jak popadnie", czy wierzy czy nie, to wtedy trudno się przyczepić chrztu niemowląt. Zdumiewające jest jak wiele apologetów doktryny rzymskokatolickiej rozwodzi się w swych spekulacjach biblijnych na temat domniemanych możliwości chrztu niemowląt, zamiast skupić sięna tym, czy są jakieś przeszkody, aby uznać chrzest niemowląt za chrzt ważny. O możliwych przeszkodach odnośnie uznania chrztu wspomina nawet rzymskokatolicki Kodeks Prawa Kanonicznego:

Kan. 868 § 1
Do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się:
1° aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują;
2° aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć zgodnie z postanowieniami prawa partykularnego, powiadamiając rodziców o przyczynie.

Rzymski Kodeks Prawa Kanonicznego podaje zatem dwa powody: (1) muszą na to się zgodzić rodzice (lub prawni opiekunowie dziecka) oraz (2) musi istnieć nadzieja że dziecko będzie wychowywane w duchu nauk rzymskokatolikich.

Zobaczmy, co na to mówi Nowy Testament. W ósmym rozdziale księgi Dziejów Apostolskich, w wersetach 26-38 czytamy o tym, jak to apostoł Filip za sprawą Ducha Świętego zwiastował Ewangelię eunuchowi, dworzaninomi królowej Egiptu.

Dz 8:26:38 Bw „A anioł Pański rzekł do Filipa, mówiąc: Wstań i idź na południe drogą, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy. Jest to droga pustynna.(27) I powstawszy, poszedł. A oto Etiopczyk, eunuch, dostojnik królowej etiopskiej Kandaki, który zarządzał jej wszystkimi skarbami, a przyszedł do Jerozolimy, aby się modlić,(28) powracał, a siedząc na swoim wozie, czytał proroka Izajasza.(29) I rzekł Duch Filipowi: Podejdź i przyłącz się do tego wozu.(30) A gdy Filip podbiegł, usłyszał, jak tamten czytał proroka Izajasza, i rzekł: Czy rozumiesz to, co czytasz?(31) Ten zaś powiedział: Jakżebym mógł, jeśli mnie nikt nie pouczył? I poprosił Filipa, aby wsiadł i zajął przy nim miejsce.(32) A ustęp Pisma, który czytał, był ten: Jak owca na rzeź był prowadzony I jak baranek milczący wobec tego, który go strzyże, Tak nie otwiera ust swoich;(33) W poniżeniu jego wyjęty został spod prawa, O jego rodzie któż opowie? Bo życie jego z ziemi zgładzone zostaje.(34) Wtedy eunuch odezwał się do Filipa i rzekł: Proszę cię, o kim to prorok mówi? O sobie samym, czy też o kim innym?(35) A Filip otworzył swoje usta i zwiastował mu dobrą nowinę o Jezusie, począwszy od tego ustępu Pisma.(36) A gdy tak jechali drogą, przybyli nad jakąś wodę, a eunuch rzekł: Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?(37) Filip zaś powiedział mu: Jeśli wierzysz z całego serca, możesz. A odpowiadając, rzekł: Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym.(38) I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch, do wody, i ochrzcił go.”

Zwróćmy uwagę na werset 36 w którym eunuch, po wysłuchaniu Filipa, zadaje mu pytanie "Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?" Odpowiedź Filipa była prosta: "Jeśli wierzysz z całego serca, możesz." Tekst jest prosty i jednoznaczny. Brak osobistej wiary jest przeszkodą do chrztu. Koniec, kropka. Jeśli ktoś chce nauczać inaczej, to musi wymazać sobie gumką ten fragment z kart Nowego Testamentu. [1]

Unieważnianie konieczności wiary

Rzymskokatolicki Kodeks Prawa Kanonicznego wspomina że

Kan. 852  § 2
z dzieckiem zrównany jest, gdy chodzi o chrzest, także ten, kto nie jest świadomy swego działania.

A zatem nie ma różnicy, czy chrzcimy dziecko, czy kogoś kompletnie nieświadomego. Dzięki temu mechanizmowi rzymscy katolicy sa niejako produkowani automatycznie, podobnie jak mormoni. Oni też "nawracają" na mormonizm kompletnie tego nieświadomych ludzi... po ich śmierci. Rzymskokatoliccy rodzice chrzestni deklarują swoją wiarę za niemowlę, a mormoni chrzczą się za umarłych. W obu przypadkach mamy do czynienia z automagicznym włączaniem nieświadomych jednostek w poczet swego wyznania.

Logiczną konsekwencją przyjęcia koncepcji chrztu niemowląt jest zatem odrzucenie wiary jako czynnika niezbędnego do osobistego zbawienia. Zatem słowa z Ewangelii Marka 16:16 "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, kto zaś nie uwierzy, będzie potępiony." zgodnie z logiką muszą zostać uznane za całkowicie błędne. Nie trzeba wierzyć, aby zostać zbawionym. Nie można być więc również potępionym za to, że się nie wierzy. Widać, że nie tylko faryzeusze z czasów Chrystusa "unieważniali Słowo Boże przez swoją tradycję" (Mk 7:13). Mają godnych naśladowców.

Sakramenty - rzymskokatolicka magia czyli ex opere operato

Rzymscy katolicy (błędnie) myślą, że kościoły ewangeliczne wierzą również w sakramenty z tą różnicą, że sprawują ich mniej (tzn. chrzest i eucharystię). Są w wielkim błędzie. Kościoły ewangeliczne nie wierzą w żadne sakramenty w sensie rzymskokatolickiej dogmatyki. Chrześcijanie ewangeliczni wierzą w konieczność osobistej wiary do osiągnięcia zbawienia. Natomiast rzymscy katolicy uważają, wiara nie jest w ogóle potrzebna do zbawienia, gdyż środki sprawowania zbawienia jakim są sakramenty, działają automatycznie na mocy samego wykonania obrzędu. Określane jest to łacińskim terminem ex opere operato.W wypadku chrztu niemowląt wygląda to tak, że rzymski kapłan (który teoretycznie może być nawet pedofilem, łajdakiem i ateistą) mamroczący wyuczone na pamięci formułki (w które nie musi w ogóle sam wierzyć!) na mocy samego faktu dokonania obrzędu (ex opere operato) dokonuje magicznego zgładzenia grzechu pierworodnego i włączenia do Ciała Chrystusowego kompletnie tego nieświadomego niemowlęcia. To ma być chrzest o którym mówił Chrystus w Mk. 16:15-16? Toż to nie tylko szyderstwo z Boga i z Jego Słowa, ale także czyste pogaństwo w chrześcijańskim przebraniu.

Istotą magii jest wiara w możliwość manipulowania rzeczywistością za pomocą formy, ceremonii i wypowiadanych zaklęć.Osobista wiara, czy świętość kapłana, nie jest niezbędna. Magia to czysty determinizm, skutek - przyczyna. Wywołujesz rytuał, uzyskujesz efekt. Dokładnie to samo, co rzymskie misterie działające na podstawie samej formy. Ten, który je sprawuje, nie musi nawet w ogóle wierzyć w Boga. Nie ma żadnej różnicy między rytuałami szamana a rzymskim kapłanem wymachującym hostią i wypowiadającym zaklęcia zgodnie z ustaloną ceremonią. W obu wypadkach czarownicy zmuszają Boga do działania na podstawie odprawionego obrzędu. Na mocy ex opere operato, na mocy formy i wypowiadanych zaklęć. Nie dziwi więc i to, że postawa magiczna i zabobonna jest czymś rozpowszechnionym pośród szeregowych wyznawców Kościoła Rzymskokatolickiego. Jak przyznaje dominikanin Jan Andrzej Kłoczowski:

Wielu ludzi, szczególnie wtedy, kiedy w Kościele używano głównie łaciny, podchodziło do kultu w sposób magiczny. Znane słowa „hokus pokus” są przecież wzięte z liturgii, ze słów ustanowienia: hoc est enim corpus Meum. Co ci ludzie słyszeli w tych słowach, w co wierzyli, tego nie wiemy. Pewne jest, że powstało z tego zaklęcie „hokus pokus”.
Specjalistami w magicznym traktowaniu religii bywają Włosi, zwłaszcza jeśli chodzi o św. Antoniego. Jeśli „nie załatwi” tego, o co się go poprosiło, bywa, że jego figurka za karę trafia do rzeki. Bywa że ubożsi trzymają figurkę św. Antoniego w wodzie na sznurku i po pewnym czasie ją wyciągają...

Nic dziwnego, że przeciętny katolik (jakich jest większość) nie jest zainteresowany pogłebianiem swojej wiary i poznawaniem Biblii. Jego duchowość redukuje się do wierności w zachowywaniu odpowiednich ceremonii, powtarzania mantr (różaniec), czy nawet kupowaniu sobie Bożej łaski za pieniądze (odpusty). Po co rzymski katolik ma się wysilać na wiarę, skoro dostęp do błogosławieństw Boga uzyskuje za pomocą automatycznie wykonanych rytuałów?

Zbawiony będziesz, bo... ktoś inny za ciebie uwierzył?

Rzymskokatolicki "Komentarz praktyczny Nowego Testamentu", komentując Mk. 16:16, wyjaśnia

"Słuchający nauczania Apostołów zostali podzieleni na dwie klasy: na wierzących i niewierzących. Nie ma miejsca na stanowisko pośrednie. Przyjęcie chrztu, to pierwsze praktyczne następstwo wiary."

Zadajmy pytanie: następstwem czyjej wiary jest chrzest skoro dziecko tej wiary nie posiada, a kapłan nie musi? Rodziców chrzestnych? Jesli tak, to by znaczyło, że można kogoś zbawić wierząc za niego. Tylko gdzie w Nowym Testamencie jakikolwiek ślad nauki o tym, że można zbawić kogoś wierząc za niego? Czyż Biblia nie naucza, że "każdy z nas będzie przed Bogiem odpowiadał za siebie"? (Rz.14:12). Przytaczane przez niektórych przykłady że Chrystus kogoś uzdrowił na podstawie prośby i wiary innej osoby są zupełnie nie na temat, bo nie dotyczą kwestii zbawienia.Chrystus powiedział

Mk 16:16 Bp  „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony.”

Nie powiedział: "Za kogo ktoś inny uwierzy...". Bóg już dawno objawił, że nikt nie będzie ani zbawiony, ani potępiony za kogoś innego:

Ez 14:14-16 BT  „i gdyby tam byli owi trzej mężowie: Noe, Danel i Hiob, to tylko oni, dzięki, sprawiedliwości swej, ocaliliby życie swoje - wyrocznia Pana Boga. Albo gdybym na ten kraj zesłał dzikie zwierzęta, aby go wyludnić i uczynić z niego pustynię, tak by nikt z powodu dzikich zwierząt nie mógł tamtędy przechodzić, i gdyby w jego środku byli owi trzej mężowie, na moje życie - wyrocznia Pana Boga - nie mogliby uratować ani synów, ani córek; oni sami tylko by się ocalili, kraj zaś zamieniłby się w pustynię.”

Ez 18:20 BT „Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec - za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie.”

Ap 21:8  "Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga."

W Ewangeli Jana czytamy, ze "krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu", ale tylko wtedy, "jeśli wyznajemy grzechy swoje" (1J 1:7, 9). Zaś apostoł Piotr powiedział: "Przeto opamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze" (Dz.3:19). Obydwa miejsca potwierdzają konieczność świadomego, osobistego wyboru. Gdyż:

Heb.11:6 "Bez wiary nie można podobać się Bogu"

Czy chrzest jest analogią starotestamentalnego obrzezania?

Głównym argumentem katolików (oraz tradycyjnych wyznań ewangelickich - nie mylić z ewangelicznymi [2]) jest argumentowanie przez analogię. Chrzest jest traktowany jako analogia starotestamentalnej praktyki obrzezki. Pomijając problem tego, że traktowanie analogii jako argumentu jest sofistyką (analogia sluży do ilustracji, a nie jako dowód na cokolwiek) przyjrzyjmy się temu tematowi dokładniej. Wg katolickiego Kodeksu Prawa Kanonicznego:

Kan. 849
Chrzest, brama sakramentów, konieczny do zbawienia przez rzeczywiste lub zamierzone przyjęcie, który uwalnia ludzi od grzechów, odradza ich jako dzieci Boże i przez upodobnienie do Chrystusa niezniszczalnym charakterem włącza ich do Kościoła, jest ważnie udzielany jedynie przez obmycie w prawdziwej wodzie z zastosowaniem koniecznej formy słownej.

Wg rzymskich katolików chrzest jest konieczny do zbawienia, i dlatego ten sam dokument zaleca:

Kan. 871
Płody poronione, jeśli żyją, należy, jeśli to możliwe, chrzcić.

Jak widać, chrzest rozumiany jest jako włączenie do Kościoła. No dobrze, teraz odpowiedzmy na pytanie: w jaki sposób ktoś zostaje włączony do narodu żydowskiego? Czy na podstawie obrzezki? Nie. Współczesny judaizm stwierdza, że są tylko dwie możliwości: (1) na mocy narodzin z matki żydówki, (2) na mocy konwersji na judaizm. Zobaczmy, że w Starym Testamencie obrzezka nie była ceremonią włączenia do narodu izraelskiego.

Bóg dając Abrahamowi nakaz obrzezki ostrzegł, że

Rdz 17:14 "nieobrzezany mężczyzna, który nie będzie miał obrzezanego ciała napletka swego, będzie wytępiony z ludu swego, bo złamał przymierze moje."

Zauważmy, że nieobrzezany mężczyzna był traktowany przez Boga jako, ten co złamał Jego przymierze. Był więc traktowany jako niewierny członek narodu izraelskiego, a nie jako poganin, czy członek innego narodu.

Jak wiemy, Abraham miał swóch synów, starszego Ismaela i młodszego Izaaka. Gdy Bóg zawierał swoje przymierze z Abrahamem, jako znak tego przymierza ustanowił obrzezkę. Abraham musiał nie tylko sam siebie obrzezać, ale także wszystkich domowników i niewolników. Obrzezany został także Ismael (pierwszy syn Abrahama, protoplasta narodu arabskiego) oraz narodzony później Izaak (proproplasta narodu izraelskiego). Obrzezka jednak nie była czynnikiem który włączył Ismaela do przyszłego narodu izraelskiego, bo ten naród miał wywodzić się tylko od Izaaka, syna Abrahama i Sary. Ismaelowi obrzezanie nic nie pomogło. Lud wybrany miał być liczony od Izaaka.

Weźmy inną kwestię. Żydzi nie obrzezywali dziewczynek. Dlaczego zatem zwolennicy chrztu dzieci uważają, że dziewczynki również należy chrzcić? Dziewczynki pomimo braku obrzezania w ST były członkami ludu Bożego.

Obrzezka nie była zatem nigdy ceremonią włączającą kogokolwiek do narodu wybranego. Nie można jej zatem używać jako jakiejś analogii do chrześcijańskiego chrztu, kropka.

Podsumowując. Chrześcijanie ewangeliczni, będąc wierni Biblii, nie przypisują sakramentowi chrztu skutków, o których uczą rzymscy katolicy, a więc: wcielenia w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, obmycia z grzechów, zjednoczenia z Chrystusem i Jego Kościołem. Ich zdaniem, to wszystko staje się udziałem chrześcijanina jedynie dzięki działaniu Słowa Bożego i Ducha Świętego w wierzącym, które są niezależne od jakiegokolwiek czynu człowieka czy Kościoła, a więc także od chrztu. Wszelkie dzieła Boże w człowieku dokonują się nie w następstwie chrztu, ale jako jego warunek. Poprzedzają chrzest, a nie są jego skutkami. Chrzest ma być świadectwem przemiany, jaka dokonała się w człowieku - jego nawrócenia - dlatego nie może być udzielany niemowlętom.

Pytania i odpowiedzi

Niniejszy artykuł wywołał sporo emocji u katolików. Poniższa sekcja jest odpowiedzią na niektóre pytania.

Pytanie: W czasach apostolskich stosowano chrzest całych domów. Czy można występujący w NT zwrot "cały dom" traktować jako dowód na to, że chrzczono wtedy także niemowlęta?

Odpowiedź: Nie. Sami apologeci katoliccy przyznają, że to jest co najwyżej sugestia, a nie argument. To są tylko ich domniemania i jako takie nie mogą być uwzględniane jako argument roztrzygający w sporze o ważność chrztu niemowląt. Cały dom nie musi oznaczać niemowląt, tak jak nie musi oznaczać domu z całym jego wyposażeniem.


Pytanie: Czy przykładem wiary zastępczej nie może być Mt 9:2 gdzie Chrystus odpuścił grzechy przyniesionemu paralitykowi widząc wiarę tych, co go przynieśli?

Odpowiedź: Nie, bo paralityk był razem z nimi. Trudno twierdzić, że on w ogóle nie posiadał wiary i że go siłą przyniesiono do Chrystusa. Poza tym, to nie jest przykład zbawienia, ale uzdrowienia. Do zbawienia jest niezbędne otrzymanie Ducha Świętego, bo kto Go nie ma, ten nie należy do Boga (Rz 8:9). A wiemy, że wtedy Duch nie mógł być jeszcze dany, bo Chrystus nie był jeszcze uwielbiony. (J 7:39)


Pytanie: Czy słowa Jezusa "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie zabraniajcie im" (Łk 18:16) mogą być dowodem na konieczność chrztu niemowląt?

Odpowiedź: Nie, bo w wypadku chrztu niemowlęcia w ogóle nie ma przypadku świadomego przychodzenia do Jezusa. Identycznie jak by kogoś kompletnie nieprzytomnego przynieśli do Chrystusa. Czy można powiedzieć, że ten człowiek przyszedł do Chrystusa? Poza tym, w/w fragment dotyczy błogosławieństwa, a nie zbawienia. Chrystus wkładał ręce i błogosławił te dzieci, a nie je nawracał, czy włączał do Kościoła.


Pytanie: Czyż Pismo nie uczy, że wszyscy zgrzeszyli? Jakże więc dziecko może być zbawione, skoro ono również dziedziczy grzech pierworodny? Czyż chrzest nie byłby tu jakimś rozwiązaniem?

Odpowiedź: To pytanie zawiera w sobie kilka nieporozumień. Po pierwsze, rzymsy katolicy nie wierzą wcale w to, że wszyscy (bez wyjątku) rodzą się grzeszni. Poza Chrystusem (spłodzonym z Ducha Św. co oczywiste) za osoby wolne od grzechu pierworodnego uważają także Marię, matkę Jezusa (określają to terminem "niepokalanie poczęta"[3]) Po drugie, odnośnie grzechu pierworodnego, to pomijając kompletny brak takiego pojęcia w Biblii, trzeba odróżnić od siebie dwie kwestie: bycie grzesznikiem i bycie odpowiedzialnym za grzech. Albowiem, nawet jeśli człowiek od maleńkości rodzi się jako grzesznik, to tak długo jak pozostaje w stanie nieświadomości, nie może być karany i pociągany do odpowiedzialnosci. Rz 5:13 ujawnia, że gdzie nie ma poznania prawa, tam grzechu się nie liczy.(grzech jest złamaniem prawa: 1J 3:4) Dlatego niemowlęta nie potrzebują żadnych dodatkowych magicznych ceremonii mająych im umożliwić wejście do nieba.


Pytanie: Czy przytoczony w artykule fragment z Dz 8:26:38 nie można uznać jako dotyczący się tylko tego eunucha a nie wszystkich?

Odpowiedź: Nie, bo brak przesłanek aby ta sytuacja miała jakikolwiek związek z faktem, że to był akurat eunuch, a nie kto inny. NT również nie czyni tego rodzaju dystynkcji pomiędzy tymi, co mają zostać zbawieni. Poza tym, w przeciwnym wypadku mielibyśmy sytuację przyzwalającą na chrzczenie "jak popadnie" i mechaniczne produkowanie "chrześcijan" co jest kompletnie niezgodne z treścią całego Nowego Testamentu.


Pytanie: Gdzie katolicy przyznają że "że wiara w ogóle nie jest potrzebna do zbawienia"?

Odpowiedź: To jest wniosek logiczny, a zatem koniecznie prawdziwy, z idei ex opere operato. Sakramenty w ujęciu rzymskokatolickim działają kompletnie niezależnie od wiary osoby jej sprawującej. A w wypadku chrztu, także kompletnie w oderwaniu od wiary osoby chrzczonej. Katolicy wierzą w magiczną skuteczność sakramentów na mocy samej dokonanej czynności. Co ciekawe, dla rzymskich katolików chrzest ważny będzie miał miejsce nawet w sytuacji, kiedy niewierząca pielęniarka ochrzci "wierzące" niemowlę. Jak wyjaśnia to rzymskokatolicki serwis opoka.org.pl:

Może ochrzcić nawet niewierzący, byle by miał intencje tzn. chciał naprawdę ochrzcić i umiał to zrobić. Często zdarza się że udziela się tzw. chrzest z wody i czyni to pielęgniarka w szpitalu. Do chrztu św. wystarczy zwykła woda którą trzy razy polewamy głowę dziecka i wypowiadamy słowa  „ N ( imię dziecka ) ”  Ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego . Amen.

Pytanie: Widziałem film dokumentalny o pastorach, którzy są czynnymi ateistami i homoseksualistami, ale za to chrzczą ważnie, bo dorosłych. Czym się różnią od grzesznych, czy niewierzących, kapłanów katolickich?

Odpowiedź: Protestanci nie traktują chrztu jako sakramentu. W ogóle nie wierzą w żadne sakramenty w sensie katolickim. Chrzest jest tam tylko symbolem i świadectwem dla innych. Nie jest (choć może) być momentem nawrócenia, czyli włączenia do Ciała Chrystusowego. A jeśli nawet jest takim momentem, to nie chrzest jest tym, co to sprawia, ale wyznanie wiary danego człowieka. I w
tym kontekście cała ceremonia chrztu jest kompletnie drugorzędna. A kwestia bezbożności jakichś tam pastorów to oddzielny temat, bo to są najczęściej osoby z jakiejś sekty (są np. takie "kościoły" homoseksualne w USA), albo ze skostniałych kręgów ewangelickich i reformowanych, a nie ewangelicznych.

Pytanie: Czy to prawda, że sakramenty nie wymagają żadnej wiary? Wydaje mi się, że zawsze wymagana jest jakaś wiara.

Odpowiedź: W tym pytaniu mylone są dwie kwestie: ważność sakramentu oraz jego skuteczność. Wg doktryny katolickiej, sakrament jest ważny niezależnie od tego, czy sprawujący go rzymski kapłan w ogóle wierzy w Boga. Natomiast sakrament jest skuteczny tylko wtedy, gdy towarzyszy mu wiara i otwarcie osób w nim uczestniczących. W wypadku niemowląt (czy osób nieprzytomnych, bo to na jedno wychodzi) oczywiście nie ma miejsca na wiarę z przyczyn oczywistych. Katolicy mówią tu więc o wierze zastępczej, ale to jest z kolei kompletnie niezgodne z Biblią, jak wyżej wyłuszczono.

Przypisy

[1] No i niektórzy rzymscy teolodzy to faktycznie robią! W niektórych komentarzach do Nowego Testamentu werset 37 jest w ogóle usunięty mimo, że zachowana jest dalsza numeracja wersetów. Mamy tu więc ewidentną schizofrenię. Bo jeśli ten fragment nie jest natchniony, to następujący po nim werset powinien mieć numer 37, a nie 38! Tak jednak nie jest. W rzymskokatolickim "Praktycznym komentarzu do Nowego Testamentu" zamiast wersetu mamy... pusty numerek. Śmieszne, ale prawdziwe. W przypisie do tego fragmentu wspominają mętnie jak to większość greckich kodeksów nie ma tego fragmentu, ale zaraz jednak przyznają że "tekst z tym symbolem wiary znają najstarsi Ojcowie Kościoła – np. Ireneusz, Cyprian – i prawdopodobnie dlatego znajduje się on od dawna w tekstach liturgii chrzcielnej." Werset 37 posiada Biblia Tysiąclecia, Przekład Romaniuka ma go w nawiasach, a Biblia Poznańska ma go kompletnie usunięty - naastępny werset zaczyna się od przeskoku w numeracji! (zobacz)

[2] Kościoły ewangeliczne (zwane także ewangelikalnymi) to popularne określenie tzw. kościołów Małej Reformacji (to taka druga fala Reformacji).W odróżnieniu od kościołów Reformacji głównego nurtu, historycznie wcześniejszych, określanych mianem kościołów ewangelickich.

[3] Temat ten będzie omówiony w oddzielnym opracowaniu.

Linki

Akcje Dokumentu