Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Biblia i teologia Predestynacja Predestynacja a wolna wola

Predestynacja a wolna wola

— filed under: ,

Filozoficzno-biblijna krytyka kalwińskiej predestynacji i ekspozycja teizmu wolnej woli.

I. Szkodliwe skutki predestynacji

Doktryna predestynacji wyrasta z gruntu koncepcji "suwerenności Bożej, na podstawie której, wszystko co ma nastąpić, przez Niego jest suwerennie określone. Sprawuje On swą suwerenną wolę w całym stworzeniu, zarówno w sposób naturalny, jak i duchowy, według swego przed-ustanowionego planu" [Luis Berkof, Systematic Theology, s. 100]. Oznacza to, że kalwinizm jest systemem typu deterministycznego.

Można wyodrębnić 4 warstwy, w których doktryna predestynacji wyrządza niepowetowane szkody.

1. Dewastacja autorytetu Biblii

Argumenty na poparcie tezy, iż kalwinizm wywiera dewastujące skutki dla autorytetu Biblii wywodzą się z ducha współczesnych badań filozofii analitycznej, ale problemy podniesione tutaj znane były już co najmniej od średniowiecza.

  1. Słowa typu: żałować, pożałować, itp.

    TEKSTY: Gen 6:6; 1Sam 15:11,35.

    Komentarz: Takie określenia wskazują w swoim intuicyjnym znaczeniu na zaskoczenie Boga. Posłużyć się można słowami Iz. 5:7: " oczekiwał prawa, a oto bezprawie; sprawiedliwości, a oto - krzyk". Taki stan rzeczy nie jest jednak możliwy, jeśli przyjmie się - czego wymaga predestynacja - iż wszystko zostało odwiecznie zadekretowane Bożym postanowieniem. Skoro Bóg wszystko zaplanował, to pojęcie zaskoczenia Boga musi zostać usunięte ze słownictwa komentatora. Oczywiście możliwym wyjściem jest określanie takich pojęć jako antropomorfizmów albo antropopatyzmów. Ostatecznie mówiąc o Bogu posługujemy się językiem analogicznym. Ale analogia musi mieć swój pewien zakres podobieństwa obiektu x do obiektu y. Ponieważ jednak kalwiński Bóg z natury nie może żałować, to należy uznać powyższe pojęcie za beztreściowe. Albo uznać, że mówimy o czym całkowicie innym, niż stanowi zwyczajne rozumienie tego słowa. "Żałować" i "gugu-gugu" w języku kalwinisty musi znaczyć to samo. Albo, wg drugiego wariantu, kalwinista mówi "samochód", podczas gdy ma na myśli "kanapkę z tuńczykiem". Oczywiście podobnie rzecz się ma z określeniami typu emocjonalnego. Np. w ks. Jonasza mamy znaną historię z Niniwą. W pewnym miejscu autor księgi komentuje: "a gdy Bóg widział ich postępowanie, że zawrócili ze swojej złej drogi, wtedy użalił się Bóg nieszczęścia, które postanowił zesłać na nich i nie uczynił tego". (Jon. 3:10). Biorąc jednak za podstawę kalwińskie założenia systemu owo "użalenie się" nie może być niczym więcej, niż udawaną egzaltacją: wszak było to odwiecznie zadekretowane, iż Bóg nie zniszczy Niniwy.

  2. Określenia typu: miłość, miłosierdzie, dobroć, sprawiedliwość, itd.

    Weźmy słowo "miłość". NT jest pełen deklaracji o miłości Bożej. Np. J 3:16. Przyjrzyjmy się teraz następującej ilustracji: Ojciec bierze swoją córkę i gwałci ją. Gwałci ją i poniża, tak, że w końcu czuje się ona całkowicie splugawiona. Następnie wspaniałomyślnie obsypuje ją prezentami, wysyła do najlepszej szkoły, zapewnia bezpieczną i wygodną przyszłość. Jedno i drugie robi bez zrozumiałego powodu, tak po prostu dla swojego upodobania. Swoją postawę każe nazywać miłością. Oczekuje również miłości i wdzięczności od swojej córki. Czy jest to waszym zdaniem miłość, czy raczej poważne, budzące grozę, schorzenie psychiczne?

    Albo weźmy "zmiłowanie". W Rz 9:22-23 mamy słowa [...]. Wyobraź sobie, że skonstruowałeś cyborga, który czuje i myśli, ale tak go zaprogramowałeś, że musi zabijać. Zabija staruszkę, za co ty wsadzasz go do więzienia i skazujesz na śmierć. Przed wykonaniem wyroku wydajesz akt łaski, który każesz nazywać zmiłowaniem. Obie te sytuacje wydają się pasować do Boskiego postanowienia: najpierw skazuje cię na upadek, później okazuje miłosierdzie. Czy taką postawę można w sensowny sposób nazwać zmiłowaniem? Konkluduję więc, iż kalwiniści używają pojęć, które nie mają nic wspólnego z ich normalnym znaczeniem. Nazwać to można semantycznym nonsensem. Jeśli jednak Biblia jest księgą zawierającą podobne nonsensy, działać to musi niszcząco na jej autorytet.

2. Dewastacja relacji bosko-ludzkich

Wróćmy do ks. Jonasza. Kiedy czytamy tę barwną historię, odnosimy wrażenie, iż mamy do czynienia z wartką pełną elementów spontaniczności narracją. W przypadku kalwinizmu jednak, nic w tym rodzaju. Bóg odwiecznie zadekretował, iż Jonasz go nie wysłucha raczej niż wysłucha. Bóg odwiecznie zadekretował, że Jonasz zostanie wrzucony do morza i spędzie kilka uroczych dni w czeluściach wielkiej ryby. Bóg odwiecznie zadekretował, że słowa: "jeszcze 40 dni pozostaje do zburzenia Niniwy", są kłamstwem, albowiem Bóg odwiecznie zadekretował, że Niniwejczycy nawrócą się. Nie sposób tego inaczej nazwać, niż kosmicznym Muppet-show a'la Jahwe z elementami kabaretu obłudy.

3. Dewastacja wizerunku Boga

  1. Argument z pojęcia miłości

    wersja 1. Argument z pojęcia miłości jest zasadniczo bardzo prosty. Powiada on: jeśli mamy dwie koncepcje Boga, jedną, która powiada, że Bóg wybiera do zbawienia część ludzkości oraz drugą, iż wybiera do zbawienia całą ludzkość, to która koncepcja kreuje lepszego Boga?

    Kalwinista może zrobić zastrzeżenie, iż Bóg jest ostatecznym układem aksjologicznym, decydującym, co jest dobre, a co złe. Innymi słowy, moje pojęcie dobra nie jest oparte o Jego standardy. Rzecz w tym, iż Bóg objawił nam swoje standardy (vide: Mt 5:44-48). A więc standardem samego Boga jest doskonała miłość agape do wszystkich, nie zaś pogańska naturalna miłość do niektórych.

    wersja 2. Jeśli mamy Boga, który twierdzi, że kocha, i tworzy świat istot z wolną wolą, dzięki której mogą wejść one w dobrowolny związek miłosny z nim oraz Boga, który twierdzi, że kocha, ale tworzy świat, w którym istoty stworzone wchodzą z nim w związek bezwolnie, to który wizerunek Boga jest jakościowo lepszy?

  2. Argument ze zła

    Argument ten zakłada, iż jeśli Bóg jest pierwotną przyczyną sprawczą upadku, a człowiek nie jest istotą obdarzoną wolnością, to ostatecznie Holocaust, jest postanowieniem Boga. Teodycea wolnej woli może wnieść zastrzeżenie, całość zła moralnego, jest spowodowana przez nadużywającego swej wolności człowieka (oraz diabła). Kalwinizm musi jednak całą odpowiedzialność za zło spuścić na Boga. Oczywiście ponieważ Bóg nie jest przed nikim odpowiedzialny, to nie ma nikogo, kto by go mógł osądzić. Tym samym, ostatecznie dla Kalwinisty nie istnieje coś takiego jak zło, gdyż Bóg jest przyczyną jego istnienia. Ale zło istnieje i jest nagim niepodważalnym faktem. Każdy zaś system, który próbuje to zaciemnić, staje się tym samym nieadekwatny. (Mal 3:10 pokazuje, iż Bóg sam gotów jest poddać swoją doskonałość inspekcji człowieka). Ostatecznie też taki system kompromituje się w oczach potencjalnych konwertytów.

Wszystkie wymienione argumenty pokazują, iż predestynacja deformuje wizerunek Boga, czyniąc zeń obiekt karykatury.

4. Dewastacja struktur jurysdykcyjnych

Jonathan Edwards, purytanin i filozof kalwiński powiedział: "Jeśli każde zdarzenie ma swoją przyczynę, to również ludzkie wybory; Bóg jest pierwszą przyczyną wszystkiego; dlatego Bóg musi być przyczyną naszych wolnych wyborów". ["Wolność woli" w: Jonathan Edwards, Clarence H. Faust et al.]. Z drugiej strony wiadomo, iż istnieje w prawie pojęcie "ubezwłasnowolnienia". Człowiek, który dokonuje przestępstwa, nie będąc w pełni władz umysłowych, trafi raczej do zakładu dla chorych psychicznie, niż do więzienia. I podkreślić trzeba, iż z prawniczego punktu widzenia, nie jest to kara, tylko swoiste działanie prewencyjne. Prawo zakłada samo-determinację czynów, jako podstawę odpowiedzialności karnej osoby x, kalwinizm determinację przez Boga, jako podstawę odpowiedzialności karnej osoby x. Kalwinizm kwestionuje więc samą istotę systemu prawniczego. Może podzielicie moje podejrzenie, iż wzmaga to ryzyko patologii społecznych. Dowiedzionym faktem jest, iż wielu nieobliczalnych maniaków, obraca się w kręgu żelaznej logiki faktów ich zamkniętego świata. Powstaje pytanie, czy taki wykład przyczynowości, jak ten podany przez Edwardsa, nie staje się dla ludzi z zaburzeniami osobowości źródłem głębokiej inspiracji. W każdym razie, prawda kalwinizmu, gdyby została potraktowana na serio, uczyniłaby z instytucji prawnych bezsilnego straszaka na wróble. Jednak rzeczywistość wymusza nawet na wyznawcy kalwińskiej interpretacji przyczynowości myślenie w kategoriach libertariańsko rozumianej odpowiedzialności (człowiek ma wolną wolę). Kalwinista zmuszony jest opierać swoje działania na zasadzie wykradzionej z innego systemu i sprzecznej z jego własnym systemem. Ale każdy system, którego teoria sprzeczna jest z zastaną rzeczywistością jest niekongruentny (źle koresponduje z otaczającym go światem). Jest to bardzo poważny mankament metafizyczny.

II. 5 punktów Kalwinizmu

5 punktów to swoiste streszczenie systemu, które w j. angielskim od pierwszych liter tez tworzy akronim "TULIP" czyli tulipan, albo w tłumaczeniu dynamicznym "to lipa". Te 5 punktów jest ze sobą w taki sposób powiązane, że podważenie jednego skutkować może podważeniem innego. Ma to szczególne zastosowanie w przypadku predestynacji.

  1. Całkowite zepsucie. Całkowite, czyli, nie ma żadnej dziedziny, w której to zepsucie nie byłoby całkowite. Przyjmijmy łagodniejszą formę, że zepsute są całkowicie wszystkie cechy człowieczeństwa w relacji do Boga. Oznacza to, że nie tylko wola człowieka, ale również intelekt. Jeśli ma to jednak oznaczać, iż człowiek, który nie został zregenerowany nie może poznać teoretycznych prawd wiary, to jest to jawny nonsens. Nie ma najmniejszego elementu kalwińskich wywodów, który nie mógłby być zrozumiany przez inteligentnego ateistę. List do Rzymian twierdzi właśnie, iż ludzie znają prawdę, tylko tłumią ją przez nieprawość (Rz 1:18). To samo dotyczy sumienia. Rz 2:14-15 dowodzi, że ludzie bez objawienia wiedzą, co jest dobre. Problem raczej leży w woli. Zepsucie nie jest zatem aż tak totalne, jak sugeruje kalwinizm.

  2. Bezwarunkowy wybór (czyli predestynacja). Biblia mówi, że intencją Bożą jest, aby wszyscy byli zbawieni: 1Tm 2:4; Tt 2:11; (2P 3:9)

  3. Ograniczone zadośćuczynienie. Oznacza, iż Chrystus nie umarł za wszystkich, tylko za wybranych. Przeciw temu: 2Kor.5:14; Heb.2:9; Rz.5:18; 1J.2:1-2; 1Tym.2:6.

  4. Łaska nieodparta. Przyjęcie łaski nie zależy w żadnym stopniu od woli człowieka, ale wyłącznie od Boga. Przeciw temu: Joz 24:15; Mt 23:37; Łk 7:30; Dz 7:51-53.

  5. Wytrwanie świętych. Znane również pod nazwę "eternal security". Istnieje całe mnóstwo tekstów w Biblii, które dowodzą, iż nieutracalność zbawienia jest doktryną fałszywą. Np. Kol 1:21-23; 1Tes 3:5; 1Tm 5:14-15; 2Tm 2:16-18; Heb 3:12-13 i inne.

Warto zauważyć, iż kojąca w założeniu nauka o "eternal security", czyli wiecznej pewności zbawienia, wskutek zderzenia z rzeczywistością, obraca się w pełną udręki wieczną niepewność zbawienia, przy której katolicki sceptycyzm zbawczy brzmi jak radosna nowina. Wynika to z faktu, iż wszystkie możliwe kryteria dowodowe, stanowiące o tym, że ktoś jest zbawiony (a więc zgodnie z ET nie może odpaść), zostały spełnione przez tego, czy tamtego człowieka, który potem odszedł od Boga. Zwolennikom tej nauki pozostaje zatem wierzyć, iż nie był ów obecny odstępca nigdy tak naprawdę nawrócony. Ale jeśli w konkretnych przypadkach, nawrócenie osoby x wydawało się ewidentne (np. mówił z entuzjazmem o Chrystusie, modlił się, w jego życiu dostrzegalne były pozytywne zmiany), to nie pozostaje nam żadne dostępne kryterium, na podstawie którego "my" - teraz różnilibyśmy się o "niego" - wtedy. A jednak "on" - teraz tkwi w odstępstwie. Być może w końcu w tym odstępstwie umiera. Co się dzieje z naszym psychologicznym poczuciem pewności zbawienia? Czy ja, można sobie zadać zasadnie pytanie, jestem już nawrócony, a może jeszcze nie? Nie wiadomo. W ten sposób teoretyczna wieczna pewność zbawienia obraca się w praktyczną wieczną niepewność zbawienia. Rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji jest odrzucenie piątego punktu kalwinizmu i przyjęcie zdroworozsądkowej tezy, iż pewność naszego zbawienia jest zagwarantowana miłością/wszechmocą Boga, ale zrelatywizowana naszą wolnością wyboru, czyli możliwością pozostania lub odejścia od Boga (2Tm 2:12-13). Ale zakwestionowanie "eternal security" stanowi zarazem podważenie bezwarunkowej predestynacji, ponieważ odwieczny dekret do zbawienia jest per definitione nieodwołalny.

III. Ekspozycja teizmu wolnej woli

1. Koncepcja człowieka

Wolność jest tak wszechogarniającym doświadczeniem psychologicznym, że J.P. Sartre filozof ateista zmuszony był powiedzieć: "Jeśli Bóg istnieje, to przyszłość jest zdeterminowana, a ja nie jestem wolny. Jestem wolny. Przeto: Bóg nie istnieje". Teizm, w który wierzę przypisuje człowiekowi znaczną dozę wolności woli. W Gen.1:27 jest napisane, iż "stworzył Bóg człowieka na obraz swój". Wzniosłość i nędza człowieka, obie one są wynikiem wygórowanych ambicji Boga wobec człowieka. Wzniosłość, gdyż Bóg obdarzył człowieka wszystkim, co miał najlepsze: umysłem, sumieniem, wolą, ale i nędza, gdyż człowiek pogwałcił granice, w których dane mu było sprawować wolność (Gen 2:15-17; 3:6). Nieposłuszeństwo Bogu, bunt wobec sytuacji zależności od Boga, doprowadziło do upadku, który począwszy od Adama i Ewy, jest upadkiem całej rasy ludzkiej. Człowiek, co prawda posiadał wolną wolę, jak inaczej zrozumieć słowa Boga do Kaina: "jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz masz nad nim panować" (Gen 4:7), ale trwanie w grzechu było powodem ciągłego oddalania się od Boga, uciekania przed Bogiem. Można by powtórzyć za Jezusem: "a na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, gdyż ich uczynki były złe" (J 3:19nn). Można by chyba przychylić się do tezy, iż po upadku, człowiek, przynajmniej stopniowo tracił wolną wolę w relacji z Bogiem, nie w tym sensie, iż nie mógł, ale w tym, iż nie chciał wrócić do Boga. Kiedy Rz 3:11 mówi, iż "nie ma kto by szukał Boga", to należy to rozumieć w tym sensie, że człowiek mógł znaleźć Boga, ale nie chciał. Objawienie naturalne, okazuje się niewystarczające, by otworzyć człowieka na Boga. Ale to nie oznacza, mimo wspomnianych wyżej zastrzeżeń, iż nie ma różnicy między ludźmi w ich stosunku do Boga (a może precyzyjniej należałoby powiedzieć: w stosunku do samych siebie). I to zróżnicowanie jest podstawowe w kwestii elekcji. Jezus w Ewangelii Mateusza powiada, co następuje: "wysławiam cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11:25). Bóg ma czytelne powody, dla których odbywa się wybór tych, a nie innych ludzi. Pyszny, zapatrzeni w siebie faryzeusze i uczeni w piśmie wzgardzili postanowieniem Bożym względem siebie (Łk 7:30). Nie przeczy to temu, iż wybór zależy nie od uczynków, ale od tego który powołuje, czyli Boga, gdyż Jezus po prostu zwraca się do świadomych swego stanu bankrutów, nie zaś do tych, którzy lekarza nie potrzebują. Człowiek nie szuka Boga, ale skoro sam Bóg przychodzi do niego w Chrystusie, znajdują się tacy, którzy pragną uleczenia. Można by wręcz stwierdzić, iż nawet ci ludzie nie szukają Boga. Są to po prostu ludzie kierujący się instynktem samozachowawczym w obliczu nadciągającej katastrofy. Tych ludzi Bóg pociąga do Chrystusa, w myśl zasady, iż nikt nie może przyjść do Chrystusa, jeśli mu to nie jest dane od Boga Ojca. Bóg chce, żeby wszyscy ludzie byli zbawieni (1Tm 2:4), ale wybrani są tylko ci, którzy desperacko pragną ratunku od Boga. Ludzie zbawieni łaską przez wiarę, otrzymują nową tożsamość zwaną Nowym Narodzeniem. Są wolni, żeby wzrastać w łasce (2P 3:18), ale muszą pozostawać w zasięgu łaski, gdyż w przeciwnym razie mogą ponieść szkodę duchową (Heb 12:15). Ponieważ jesteśmy wolni, w stanie łaski nawet znacznie bardziej, niż przedtem (J 8:32), możemy też odejść od Boga i utracić zbawienie ((Jk 4:2). Naszym przeznaczeniem jest nieskończone życie w miłosnym związku z Bogiem i sobą.

2. Koncepcja Boga

Bóg jest suwerennym panem i władcą wszechświata. Z punktu widzenia swoich możliwości rozpatrywanych w oderwaniu od Jego charakteru może wszystko, może na przykład sprawić, że ja zacznę nagle wierzyć w predestynację, a Kalwin w wolną wolę. Miłosny związek z człowiekiem, każe mu jednak powściągać swoje nieograniczone możliwości, gdyż chce wolnego związku opartego na miłości i zaufaniu stworzenia (Joz 24:14-15; Mt 23:37). Wiele starotestamentowych obrazów prorockich odmalowuje Boga jako tego, który w miłości zaleca się do swojej oblubienicy. Tak należy tłumaczyć PNP. Inne obrazy wskazują na ojcowski stosunek Boga do Izraela. (Oz 11:1). Relacja z Bogiem wydaje się dwustronna i dynamiczna. Bóg oczekuje od nas posłuszeństwa, i nic nie wskazuje na to, że jest to tylko pusty werbalizm. Ez 3:18-20; Jer 18:7-11 itd. pokazują, że Bóg oczekuje od nas właściwej reakcji na swoje ostrzeżenia. Oceniając sprawy z perspektywy dynamiki relacji z człowiekiem, należałoby postulować realny stosunek Boga do czasu. Bóg nie jest bezczasowy, ale wszechczasowy. To, że Bóg jest suwerenny oznacza, iż może ingerować w dzieło stworzenia i robi to poprzez cuda i ogólną kontrolę. Dzieje świata są pod kontrolą Boga, który wszystko sprawuje wg zamysłów swojej woli. Nie oznacza to jednak, iż np. Holocaust był wolą Boga, jego odwiecznym postanowieniem. Wolą Boga było przypuszczalnie, aby ludzie naocznie zobaczyli konsekwencje nadużycia swojej wolności. Bóg jest zbyt wspaniały, żebyśmy mogli posądzać Go o małoduszną koncepcję zbawienia tylko niektórych raczej, niż wszystkich. Taką koncepcję wydaje się potępiać Jezus mówiąc o nieselektywnej miłości Boga do wszystkich, jako wzoru dla nas. (Mt 5:43-48). To, że Bóg jest miłością oznacza, że miłość Boga do świata jest pierwszym i ostatnim słowem Boga.

Akcje Dokumentu